Życie to
dar, z którego powinniśmy korzystać w pełni, żyć pełnią sił, by po przejściu na
emeryturę, co w naszym kraju dzieje się bardzo późno, nie żałować zmarnowanych
lat. Lecz w dzisiejszym świecie ludzie korzystają nie tylko ze swojego życia,
zabierają je także innym. Można powiedzieć, że żyją na 200%. Ostatnimi czasy,
coraz częściej w drodze do szkoły widuję martwe koty, psy itp. leżące na ulicach.
Jest to
kolejny skutek uboczny rozwoju. Kupujemy coraz więcej aut, budujemy coraz
więcej dróg, żyjemy coraz lepiej. Fakt, jest to najlepszy kierunek, który
możemy obrać, ale nie rozumiem braku rozwagi i trzeźwości umysły, albo w ogóle
umysłu, wśród kierowców. Mają oni coraz lepsze warunki do jazdy, szczególnie
nocą, drogi są oświetlone, a pomimo to ofiar w postaci niewinnych zwierząt,
jest coraz więcej. Oczywiście giną też ludzie, ale zwierzęta mimo wszystko są
bardziej bezbronne w takich sytuacjach. Od jakiegoś czasu w polskim
społeczeństwie panuje przekonanie, że na drodze trzeba się spieszyć. Wyprzedzając
jedno auto, na pewno dojedziemy do domu dużo szybciej, może całe dwie minuty,
ale ryzykujemy tym, że możemy nie dojechać wcale…
Rozwój
jest jak najbardziej potrzebny, świat idzie do przodu, lecz zbiera to coraz
więcej żniw. Zwierzęta nie są niczemu winne, a cierpią na tym najbardziej.
Ludzie także giną, ale to dzięki nim, cała maszyneria
technologiczno-modernizacyjna nabiera na sile. Można powiedzieć, że w ten
sposób zabijamy siebie nawzajem. Zastanówmy się ile osób i zwierząt nie
zginęłoby, gdyby nie tak intensywny rozwój. Postęp jest jak najbardziej
zrozumiały, ale mam wrażenie, że od kilku lat, wymknął on się spod kontroli.
Nie dostrzegamy już tego, że dzięki temu, iż my żyjemy lepiej, ktoś traci
matkę, ojca, lub kogokolwiek z rodziny. Zwierzęta też mają rodziców, też
odczuwają ból. Serce się kraje widząc martwego kota, czy psa, leżącego na
grzbiecie, zalanego krwią, z otwartym pyskiem. Ale przeciętny Kowalski w takiej
sytuacji, jadąc robi tylko drobny ruch kierownicą, żeby nie ubrudzić sobie kół,
bo co ludzie powiedzą – jak to, jeździć takim brudnym autem?! Odnoszę wrażenie,
że wprost proporcjonalnie do wzrostu poziomu życia, w ludziach zmniejsza się
jakiekolwiek odczuwanie uczuć, bólu, cierpienia. Pędzimy nie patrząc, co było i
co jest. Zachowujemy się, jakbyśmy szli za marchewką, wiszącą nam przed twarzą.
Dawniej
nie było takich problemów, wszyscy żyli szczęśliwiej i dłużej. Śmierć każdego
zwierzęcia była długo opłakiwana. Ludzie traktowali je jak żywicieli, to dzięki
nim byli w stanie żyć, mieli co jeść. Ale taki stan rzeczy, nie był spowodowany
tylko tym – osoby żyjące kilkadziesiąt lat temu, były bardziej uczuciowe,
przywiązywały się do żywych stworzeń. Dziś ich los jest nam obojętny. Powoli
także przestajemy przeżywać śmierć ludzi, staje się to normą, codziennie ginie
mnóstwo osób. Drogi czytelniku, zatrzymaj się na chwilę, pomyśl nad tym,
ponieważ gdy Ty odejdziesz z tego świata, będziesz tak samo opłakiwany, jak Ty
opłakiwałeś innych…
To prawda świat idzie do przodu jednak my się chyba cofamy zaślepia nas nowe technologie
OdpowiedzUsuń