Wspomniany
wcześniej komentator krzyczał z radości, dodając na koniec: „jeśli ktoś zna
jakieś sposoby na podleczenie gardła, to bardzo proszę o podzielenie się nimi”.
Kibicowanie jest zrozumiałe, ale w granicach rozsądku, a w tym przypadku widać,
że ten rozsądek powoli się zatraca, jego wartość jest coraz bardziej deprawowana
przez ogłupienie społeczeństwa i zatracenie w dążeniu do... hmm, właśnie do
czego? To pytanie powinien sobie zadać każdy człowiek. Ludzie gonią za czymś
całe życie, tracąc przy tym ludzkie, racjonalne myślenie i postępowanie. Ze
stanowiska komentatorskiego nie musimy przenosić się daleko, by dostrzec ten
fenomen. Wystarczy spojrzeć na boisko. Dwunastu dorosłych mężczyzn biega za
piłką, niemal bijąc się o nią, w takim sporcie kontuzje to codzienność.
Zawodnicy łamią kostki, ręce, a to tylko jedne z bardzo licznych urazów. Czy
teraz, nie wydaje Ci się również, że cały sport poszedł o krok za daleko? W wyniki
powstania nowych państw, rozwoju aktywności fizycznej i przedstawiania jej jako
rozrywki, narodziła się rywalizacja. Rywalizacja niezdrowa. To słowo jest
kluczowe w tym problemie. Zwykli ludzie, sportowcy, narody, zaczęły ze sobą
konkurować w sporcie, ale przerodziło się to w coś ostrzejszego, w coś, co
zaprzecza zdrowemu rozsądkowi. Sportowcy tracą zdrowie grając w piłkę, przed
meczem międzynarodowym, wśród obywateli, jedynym tematem rozmów jest to
wydarzenie. Przez te wszystkie aspekty zaburzamy również znaczenie jednego z
trzech wielkich haseł Rewolucji
Francuskiej – równości. Jak w tym przypadku na świecie ma spaść ilość morderstw,
zamachów, wojen, skoro sami narzuciliśmy sobie, że są lepsi o gorsi? Gdzie w
tym wszystkim wzór dla młodych? W tym przypadku posłużę się przykładem. Tato
idzie z synem na mecz, zawodnicy wręcz walczą ze sobą, tracą zdrowie, żeby być
lepszymi od przeciwników. Syn w takiej sytuacji zapamiętuje sobie, że trzeba
być wyżej od innych, być lepszym. Przesiąka tym i przekazuje to dalej, swoim rówieśnikom, później
potomkom. Tym samym każde pokolenie jest coraz bardziej nacechowane wolą
rywalizacji, która choć zaczyna się niewinnie - od sportu – to jednak kończy się
na zamachach, zabójstwach. Bo przecież biały człowiek, musi być lepszy od
czarnoskórego, a jak czarnoskóry jest choć równy, no to jak tak może być!?
Zabić! Bo w takiej sytuacji inaczej wygrać nie można. I problem znika, znów
biały człowiek jest najlepszy. Na razie ta rywalizacja w większym stopniu jest
globalna, lecz już zauważalne są lokalne skutki takiej sytuacji. Morderstwa
członów rodziny, z powodu np. walki o swoje prawa przez małżonkę, czy choćby
bardziej przyziemnie, rywalizacja sąsiedzka, która spędza sen z powiek wielu
statystycznym Kowalskim.
Chęć
udoskonalania i tworzenia czegoś nowego przez człowieka, prowadzi więc do coraz
większych problemów. Czasem bardzo kluczowe sprawy zaczynają się od błahych
wydarzeń. Tak też jest i w tym przypadku; sport, pierwotnie będący traktowany
jako rozrywka, dziś zamienia się w rywalizację, która tworzy nowe podziały i
umacnia te, które już istniały. Młode pokolenia przesiąkają tymi nawykami, co
nie prowadzi do niczego dobrego. Za kilkanaście lat, możemy być świadkami
rywalizacji i konkurowania ze sobą, która będzie miała miejsce w każdej chwili
naszego życia i będzie prowadziła do przykrych w skutkach wydarzeń. Jednak mam
nadzieję, że się mylę…
Fot. www.brief.pl